Maksymalizm, minimalizm i rozwaga kosmetyczna.

Cześć! Przy okazji codziennych porannych porządków naszła mnie refleksja dotycząca posiadania rzeczy, głównie kosmetyków. Pomyślałam, że dobrze będzie przelać to na ekran komputera i podzielić się moimi przemyśleniami z Czytelnikami mojego bloga, porównać poglądy, a może nawet poprowadzić dyskusje. Jak pomyślałam, tak zrobiłam i w ten oto sposób powstał taki oto wpis. Zapraszam do przeczytania mojej refleksji i dzielenia się Waszymi odczuciami na poruszany przeze mnie temat.


Jest naprawdę wiele osób, które w razie przeprowadzki musiałoby załatwić transport całopojazdowy, żeby przewieźć swój kosmetyczny dobytek. W przypadku dużych odległości punktu startu od punktu docelowego dodatkowo mogłaby pojawić się konieczność zreperowania samochodu, który wiózłby te tony i hektolitry produktów. Na szczęście nie byłoby to wielkim problemem, bo z pomocą może przyjść nam mobilny serwis TIR http://www.hussar-gruppa.com/serwis-tir/. Szybka naprawa i można dalej wieźć swoje skarby. Oczywiście nie zakładam najgorszego, ale jak to mówią - przezorny zawsze ubezpieczony. Przykładów osób, które doskonale wpasowują się w hasło kosmetycznego maksymalizmu nie trzeba długo szukać. Wystarczy spojrzeć choćby na popularne youtuberki, zwłaszcza te zza oceanu, chętnie pokazujące swoje pokaźne zbiory. Bywa, że im zazdrościmy, ale po głębszym zastanowieniu dochodzimy do wniosku, że wielka komoda zapełniona kosmetykami to wcale nie jest szczyt naszych marzeń. Owszem, widok bardzo miły, świadomość posiadania zapewne także, ale dobrze wiemy, że nie udałoby się nam zużyć tego wszystkiego we wskazanym przez producenta terminie ważności. Dlatego też coraz częściej słyszymy o minimalizmie kosmetycznym, którego rozbudowaną definicję możemy w skrócie wyrazić jako posiadanie kosmetyków i akcesoriów kosmetycznych w jak najmniejszych ilościach. Część osób przyjmujących trend minimalizmu kosmetycznego robi to z faktycznej chęci, a część z panującej mody. Tak, minimalizm kosmetyczny jest modny, nawet bardzo. Ja minimalistką kosmetyczną nie jestem, maksymalistką też nie. Jestem gdzieś po środku, określiłabym to jako rozwagę kosmetyczną. Staram się nie chomikować kosmetyków, nie kupować ich w hurtowych ilościach, ale też nie ograniczam się do minimum. Zdarza mi się zaszaleć na zakupach lecz potem sukcesywnie zużywam wszystkie nabytki i dopiero gdy sięgam po ostatnie opakowanie produktu z danej kategorii to kupuję kolejne. Potrafię wejść do Rossmanna i nie kupić nic pomimo niezwykle kuszących promocji. Ponadto zawsze przed zakupem zastanawiam się dwa razy czy dany kosmetyk czy akcesorium jest mi rzeczywiście potrzebne. Często stwierdzam, że jednak nie i potem okazuje się, że miałam rację. Za dzień czy dwa całkowicie zapominam o tym kuszącym mnie wtedy produkcie. Dzięki takiemu podejściu potrafię świadomie wybierać tylko te kosmetyczne kąski, które na pewno będę chciała później skonsumować. Jak więc widzicie, ani minimalizm, ani maksymalizm kosmetyczny nie są moją domeną. Ja umiejscawiam się rozwadze kosmetycznej i mam nadzieję, że uda mi się w niej trwać, bo jest dobra.

A jak jest u Was? Które z pojęć najbardziej do Was pasuje?



Komentarze

  1. Ja jestem gdzieś po środku, choć czasami przeginam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie maksymalizm lubię dsię otaczać kosmetykami hehe

    OdpowiedzUsuń
  3. minimalizm zdecydowanie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja preferuję maksymalizm. Po prostu lubię mieć. Ale kiedy już ocknę się, że jest tego za dużo, robię znajomym i rodzinie małe niespodzianki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Staram się rozważnie robić zakupy i kupować tylko to czego aktualnie potrzebuję. W przypadku produktów pielęgnacyjnych ta metoda się świetnie sprawdza. Gorzej jest z kosmetykami kolorowymi, które jak wiadomo zużywa się znacznie dłużej, a jak tu się oprzeć nowej pięknej paletce do malowania oczu czy różowi do policzków. Zdarza mi się zaszaleć, ale staram się podchodzić do tego racjonalnie i jeśli coś bardzo chcę to wpisuję na listę i raz na jakiś czas do niej wracam i analizuję. Jeśli nadal bardzo chcę to kupuję, ale często jest tak, że po przespaniu się z tematem i dłuższej analizie okazuje się, że wcale aż tak bardzo mi się nie chce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też należę raczej do tych rozważnych. Każdy zakup obmyślam trzy razy. Poza tym staram się wydawać rozsądne kwoty.

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie różnie bywa, przede wszystkim gdy rossmann rzuca promocje -49% ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja z kolei chyba jestem kosmetyczna minimalistką ;) co prawda np. mój chłopak patrząc na moje kosmetyki doszedłby do wniosku, że nie, ale generalnie posiadam tylko takie kosmetyki, których używam, i w zasadzie mnie to cieszy - w innym wypadku anwet nie miałabym gdzie takich kosmetyków trzymać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozwaga kosmetyczna? Nie ma mowy. To do mnie nie pasuje :D
    Ale oczywiście nie jestem taką osobą, która ma góry kosmetyków. Rodzice by mnie chyba udusili. Moja mamcia jest osobą, która w ogóle się nie maluje, więc bardzo ją to wkurza, że niszczę sobie cerę :)

    I am Journalist

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje mi się, że jestem w miarę rozważna:)

    OdpowiedzUsuń
  11. minimalizm jeśli chodzi o kolorówkę i pielęgnacje, za to maksymalizm jeśli chodzi o paznokciowe sprawy :D

    OdpowiedzUsuń
  12. ja jestem gdzieś pomiędzy równowaga a maksymalizmem :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Powoli przechodzę na minimalizm, jednak jest pod górkę :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli masz jakieś pytanie - pisz śmiało, odpowiem pod Twoim komentarzem :)

Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na gromadzenie danych osobowych zawartych w komentarzu takich jak np. nick, imię i nazwisko, adres e-mail. Dane te nie będą wykorzystywane przez Administratora Bloga. Więcej informacji znajdziesz w zakładce "Polityka prywatności".

Zapoznaj się z Polityką prywatności.